Żałoba jako złożone doświadczenie
Żałoba ma miejsce na różnych poziomach naszej egzystencji: na poziomie emocji, myśli, zdolności poznawczych. Pamiętajmy, że na poziomie emocji żałoba to bardzo złożone doświadczenie, co często zaskakuje cierpiące osoby, ponieważ nie spodziewają się one, że obok smutku może pojawić się też wiele innych emocji, jak złość, lęk czy ulga. W centrum dbania o siebie w tym stanie jest pozwolenie sobie na przepłynięcie wszystkich tych emocji, bo każda z nich jest ważna i uzasadniona.
Naturalnym jest też, że często możemy potrzebować osoby, która poniesie z nami ten wachlarz emocji, nie będzie ich podważać, ani unieważniać, ale pozwoli nam na ich doświadczanie w bezpiecznej, akceptującej atmosferze.
Żałoba nieuznana
W kontekście poronienia często jest tak, że otoczenie kobiety, która straciła ciążę, pomniejsza jej doświadczenie i nie daje jej przestrzeni na wyrażenie smutku. Mówimy wówczas o tak zwanej żałobie nieuznanej. Otoczenie takiej kobiety często nie rozumie i nie docenia wymiaru jej straty, która jest nie „tylko” utratą ciąży, ale też utratą wyobrażenia o sobie, jako matce tego konkretnego dziecka oraz utratą marzeń i nadziei związanych z tą ciążą i dzieckiem. Doświadczenie poronienia może wiązać się też z utratą zaufania do naszego ciała i świata w ogóle, ponieważ często wiążę się z całkowitą utratą poczucia sprawstwa oraz kontroli nad ciałem. Jak widzisz, tych utrat jest co najmniej kilka, a każda równie ważna i bolesna.
Jakim językiem chcesz mówić o stracie?
Bardzo istotną kwestią jest sprawdzenie ze sobą jak chcemy mówić o stracie, jakiego języka chcemy używać w odniesieniu do utraty ciąży. Często jest tak, że to otoczenie kobiety nagle zmienia narrację, gdy dojdzie do poronienia i mimo że w trakcie trwania ciąży używano np. określeń „dziecko”, czy „maluszek”, to po utracie nagle określenia zmieniają się na „ciąża”, „zarodek” itp. I jeśli zmiana ta wynika z potrzeby kobiety i ułatwia jej zintegrowanie tego doświadczenia, to w porządku; każda z nas ma prawo używać takiego słownictwa, jakie jest nam najbliższe w danym momencie. Jeśli jednak jest to zmiana wymuszona przez otoczenie, prawdopodobnie po to, by obniżyć poziom dyskomfortu tego otoczenia, warto sobie przypomnieć kto jest w centrum tych trudnych wydarzeń. A w centrum jest osoba, która w tej utraconej ciąży była i to ona ostatecznie wie i czuje najlepiej jakie słowa są najodpowiedniejsze w danej chwili.
Wspierające rytuały
Poronienie (a w zasadzie każda sytuacja straty oraz spotkania ze śmiercią) jest pewnego rodzaju momentem przejścia, gdy jedna (znana nam) rzeczywistość się kończy, a druga dopiero otwiera się przed nami. Od zarania ludzkości takim momentom przejścia towarzyszyły rytuały. Funkcją rytuału jest przeprowadzenie nas na „drugi brzeg”, którego być może dziś jeszcze nie widzimy zza mgły żałoby, ale który z pewnością na nas czeka. Rytuały dają nam pewne ramy, dzięki którym może być nam łatwiej pomieścić wszystkie zalewające nas emocje. Sytuacja poronienia jest o tyle trudna, że nasza kultura nie wytworzyła rytuałów dedykowanych takiej stracie, ale to nie znaczy, że nie możemy ich samodzielnie zaprojektować w zgodzie z naszymi potrzebami, nawet jeśli nie zdecydowałyśmy się na klasyczny pogrzeb. Rytuałem może być napisanie listu, palenie świec, puszczenie wianka lub lampionu symbolizującego nienarodzone dziecko, a nawet zrobienie sobie dedykowanego tatuażu. Jeśli nie zdecydowaliście się na pochówek, ale czujesz/czujecie, że potrzebujecie konkretnego miejsca, które podtrzyma pamięć tego dziecka, możesz/możecie dokonać symbolicznego pogrzebu w takim miejscu, jakie uważasz za najbardziej odpowiednie i na własnych zasadach.
Metafora żałoby
Jest taka piękna ilustracja pokazująca jak metaforycznie można ukazać żałobę. Na ilustracji widać przezroczysty słój, w którym spoczywa czarna kula. Słój symbolizuje nasze życie i doświadczenia, a kula naszą żałobę. W pierwszym okresie po stracie kula wypełnia prawie cały słój, dotykając jego ścianek i prawie się w nim nie mieszcząc. To zupełnie naturalne, że początkowo żałoba może nam dosłownie zasłonić cały świat, czy też wypełnić nas po brzegi, tak, że nie jesteśmy w stanie zmieścić w sobie już nic więcej. Kiedyś sądzono, że z czasem to kula maleje, aż stanie się tycia jak ziarnko piasku i wtedy ból po stracie minie. Dziś widzimy to inaczej. Kula naszego smutku być może pozostanie do końca życia tej samej wielkości, ale to słój się powiększy wraz z upływającym czasem i nowymi doświadczeniami, wraz z ludźmi, których poznamy w toku życia, wraz z przyjaźniami i miłościami, których doświadczymy, z pięknymi miejscami, które odwiedzimy, ale też wraz z trudami, które napotkamy na swojej ścieżce jeszcze wielokrotnie. Nasze horyzonty się poszerzą, nasze doświadczenie się powiększy, a wokół kuli żałoby zrobi się miejsce na oddech i „nowe”, które do nas przyjdzie.
Więcej znajdziesz w nagraniu Anji Franczak na tej platformie.